Jak to jest biegać z Weimaraner
Remy i ja biegamy „The Big Hill”.
Uważam się za sprawną, ta góra mówi inaczej.
Moje quady starają się mnie podnieść, moje usta są szeroko otwarte, tupię. Moja twarz, pomidor. W połowie drogi. praktycznie tam…
Mój Weimaraner?
Piter-wzorów. Duch tuż przed nami. Nie dysząc. Usta zamknięte. To tak, jakby nie potrzebował tlenu. Ciężar pióra.
Myślę, że on podsumowuje!
Na szczycie zygzakuje, śledzi, sika.
Stoję tam, pod wrażeniem, że moje serce może tak mocno bić.
I jestem pewien, że mój psów nie zauważył wspinaczki.
Nawet nie zauważył.